Według Wikipedii społeczny dowód słuszności to zasada, zgodnie z którą człowiek, nie wiedząc, jaka decyzja lub jaki pogląd jest słuszny (co może zależeć od różnych czynników), podejmuje decyzje lub przyjmuje poglądy takie same, jak większość grupy.
Uważamy, że jakieś zachowanie jest poprawne wtedy, jeżeli widzimy innych ludzi, którzy tak właśnie się zachowują.
Na przykład: jeśli mężczyzna nie wie, która ubikacja jest damska, a która męska, ponieważ brak jest oznaczeń na drzwiach, to użyje tej, do której wchodzi inny mężczyzna.
Mam niestety taki charakter, że ilekroć biorę udział w jakimś zebraniu, gdzie cała sala jest „za czymś” natychmiast zapala mi się pomarańczowa migająca lampka w mózgu, że coś tu musi być nie tak, skoro nikt nie ma żadnych wątpliwości, nikt się o nic nie pyta i tylko wszyscy ręka do góry?
Skoro tylko 3% ludzi w Polsce ma lepiej lub gorzej spisane testamenty, to znaczy że nie robiąc tego większość ma rację. Skoro znikoma część społeczeństwa odkłada pieniądze na emeryturę w takiej lub innej formie, to na pewno maja rację i rząd na pewno nam dołoży, no bo przecież nie zagłodzi większości obywateli, prawda?
Ostatnio moja wieloletnia klientka powiedziała mi : (cyt.) „większość inteligentnych ludzi już zrezygnowała z tych polis; co pan proponuje?”.
Znakomity argument. O mały włos nie zrezygnowałem z pracy.
Z czego wynika stosowanie tego społecznego dowodu słuszności? Niestety w większości przypadków z braku wiedzy i ogólnie z lenistwa umysłowego.
Zawsze powtarzałem moim dzieciom, że myślenie boli, ale że warto znosić ten ból tylko po to, aby móc - z perspektywy czasu - powiedzieć sobie: miałem jednak rację! Nie można oczywiście broń Boże powiedzieć tego tym wszystkim, którzy wówczas myśleli inaczej.
Miałem kiedyś szefa, który podejmował różne bzdurne decyzje, ale które zawsze jednak konsultował z tzw. personelem. Bywało, że miałem zdanie odrębne od ogółu (co mało szefów docenia, więc odradzam). Często po niewczasie okazywało się, że miałem jednak rację. I tylko raz wypaliłem: a nie mówiłem? Myślałem ze zginę porażony wzrokiem Najwyższego.
Według społecznego dowodu słuszności skoro miliardy much żywią się odchodami to nie mogą się mylić. Czy oznacza to jednak, że wszyscy mamy je naśladować?
Po co ja to wszystko piszę?