A tak naprawdę Klienci nie koncentrują się na tym na czym powinni, a więc na szukaniu dobrej oferty, jaka mogłaby zaspokoić ich potrzeby.
Jeżeli w ogóle czegoś szukają, to przede wszystkim niskiej składki, jak najniższej składki. Nieważne, co w zamian za tę składkę otrzymają.
Bo dobra oferta, to nie znaczy oferta najtańsza! Nigdy i nigdzie.
A życie pokazuje, że ludzie oceniają ofertę tylko po cenie, a nie po tym czy zaspakaja ona Ich rzeczywiste potrzeby.
Jeżeli klient uzna, że zaproponowana oferta spełnia jego wymagania (każdy potrzebuje czego innego), powinien umówić się z przedstawicielem danej firmy, przygotować sobie na spotkanie listę pytań (w wielu felietonach podawałem takie dyżurne zestawy pytań) i zadać je Sprzedawcy absolutnie nie dając się zbić z pantałyku Jego wypowiedziami.
Każdy powinien iść swoją ścieżką rozmowy.
Wszystko powinno być notowane (ja stosuję blok samokopiujący, gdzie zapisuję pytania Klienta i moje odpowiedzi a następne po spotkaniu oryginał notatki pozostawiam Klientowi, a kopię wkładam do archiwum).
Należy zażądać Ogólne Warunki Ubezpieczenia (agent ma obowiązek je wręczyć potencjalnemu klientowi na spotkaniu!).
Niestety trzeba je przeczytać bardzo dokładnie podkreślając miejsca trudne lub niezrozumiałe. Mailem, aby nie fatygować sprzedawcy dojazdami, zadać Mu nurtujące nas pytania rodzące wątpliwości i czekać na odpowiedź.
Odpowiedź tę klient powinien przeanalizować i dopiero wtedy podjąć decyzję na tak, albo na nie.
Wówczas nie będzie komentarzy w rodzaju: „Nie kupujcie niczego w tej firmie bo to złodzieje...” itp.
Czytając takie komentarze (inkryminujące różne firmy) pomyślałem sobie ilu osobom, rodzinom zrobiły one krzywdę. Pod wpływem lektury takich wypowiedzi, wiele osób rezygnuje z posiadanych polis, które akurat w ich indywidualnym przypadku mogą być doskonałym rozwiązaniem. Działa owczy pęd i już.